GUATEMAYA – świat ukryty w cieniu piramid

2 październik 2016 (niedziela) godz. 16:30 kup bilet

Dorota Chojnowska

Dorota Chojnowska zabierze Was do Gwatemali – kraju pełnego kolorów. Gdzie ferią barw mienią się fasady kolonialnych domów i indiańskie stroje. Razem z nią odkryjemy świat współczesnych Majów. Odwiedzimy szamanów, artystów, posłuchamy majańskiego hip-hopu, przeczytamy również historie, które opowiadają murale... Dowiecie się też dlaczego w indiańskiej sztuce spomiędzy radośnie kolorowych kwiatów przebijają ponure barwy śmierci...

PRZEMYŚL – Moje miasto

1 październik 2016 (sobota) godz. 14:30 kup bilet

Piotr Michalski

Pokaz składa się z czterech bloków. Pierwsza część pokazu to spacer po przemyskich ulicach śladem starych tabliczek ulicznych i adresowych z różnego okresu funkcjonowania nazw przemyskich ulic. Druga część to przemyskie mosty ulice i kamienice. Przemyśl to również to czego chodząc po ulicach nie widać. To Przemyskie Podziemia Piwnice mieszczańskie, krypty archikatedralne oraz schron dowodzenia obroną cywilną, pozostałość z okresu zimnej wojny. W swoich zdjęciach chcę zwrócić również uwagę na detale architektoniczne i techniczne przemyskich budowli i budynków, których na co dzień nie zauważamy, a to przecież historia Przemyśla. Trzeci blok pokazu to reprodukcje widokówek Przemyśla pochodzące ze zbiorów przemyskiego filatelisty p. Janusza Batora, ukazujące miasto z przełomu XiX i XX wieku. Te widokówki pokazują obiekty których już niema lub zmieniły swój wygląd i charakter. Zakończenie pokazu stanowią panoramy miasta z różnych punktów oraz zdjęcia architektury Przemyśla w kałużach odbite.

NORWEGIA - Gdzie sztokfisz mówi dobranoc czyli rowerzysta na północnym szlaku

1 październik 2016 (sobota) godz. 16:30 kup bilet

Przemysław Pawłucki

Norweskie fiordy po raz kolejny znalazły się na czele listy najpiękniejszych celów podróży na świecie ogłaszanej przez National Geographic. – chyba trudno o lepszą rekomendację. Powodów do odwiedzin Norwegii może być wiele – ekscytująca wiosenna przejażdżka górskimi drogami przez wysokie na kilka metrów śnieżne tunele, spacer po największym kontynentalnym lodowcu Europy Jostedalsbreen, schodzącym w doliny pięknymi jęzorami, spacer na najwyższy szczyt Gór Skandynawskich, wizyta w Oslo 17 maja, w dniu święta narodowego Norwegii, zwiedzanie urokliwego choć często deszczowego Bergen, podziwianie unikatowych drewnianych kościołów typu stav, zdobycie na rowerze słynnej Trollstigen (Drabiny Trolli) czy przejazd Rallarvegen, najsłynniejszym rowerowym szlakiem Skandynawii. Dla wszystkich tych rzeczy i dla każdej z osobna naprawdę warto tu być, choćby raz w życiu. Tym razem autor pokazu zabierze nas w podróż rowerem po północnej Norwegii. Poszukując miejsca, gdzie stokfisz mówi dobranoc odwiedzimy przecudnej urody wyspy Lofoty, Vesteralen i Senja. Popłyniemy na wieloryby, zapolujemy na maskonury, poszukamy trolla. Dotkniemy lodowca lśniącego w promieniach niegasnącego w lecie słońca. W drodze na Nordkapp zagościmy u Saamów. A może dotrzemy jeszcze dalej na północ?

ETIOPIA - Rowerzysta bez roweru, czyli jak pokonać głód pedałów

1 październik 2016 (sobota) godz. 18:30 kup bilet

Grzegorz Baltazar Kajdrowicz

"ETIOPIA - Rowerzysta bez roweru, czyli jak pokonać głód pedałów" - Autor pokaże Państwu Etiopię widzianą oczami rowerzysty, którym na codzień jest i w sposób, w który odwiedza nieznane mu miejsca.
Zabierze Was na święto Timkat do Lalibeli, jedno z największych świąt chrześcijańskich w Etiopii. Do Lalibelii - Nowej Jerozolimy, miejsca gdzie anioły pomagały w wykuciu w skałach kościołów.
Odwiedzimy stolicę kraju, gdzie dobę mierzy się od 6 rano naszego czasu - Addis Abebę. Zobaczymy jedyny zamek w Afryce w Gonder, dawnej stolicy cesarstwa Etiopii.
Przespacerujemy się po skraju gór Siemen by podziwiać piękne małpy z "krwawiącymi" sercami - Dźelady. Pojedziemy wraz z autorem na południe, do dzikich plemion, Amharów, Konso, Mursi słynące z krążków w wardze u kobiet czy plemię Hamerów słynące z pięknej skaryfikacji na ciałach kobiet.
Odwiedzimy jezioro Tana i najstarsze monastyry ze świętymi księgami pamiętającymi czasy Chrztu Polski, które można w zasadzie dotknąć.

Etiopia jeden z pierwszych krajów na Świecie, który przyjął Chrześcijaństwo jako religię panującą, który w zasadzie nigdy nie został tak naprawdę skoloniazowany, gdzie czas płynie zupełnie inaczej niż w tzw. cywilizowanym świecie, gdzie ... Tych gdzie można wyliczać w nieskończoność.
Jedno z przysłów etiopskich mówi: Europejczykom bóg dał zegarek, Etiopczykom czas. I to jest mądrość ludów tego rejonu Świata.

SYRIA i JORDANIA - Bezkrwawa wyprawa krzyżowa

2 październik 2016 (niedziela) godz. 18:30 kup bilet

Grzegorz Baltazar Kajdrowicz

 

Syria i Jordania Autor zabierze Państwa w podróż po przedwojennej Syrii oraz Jordanii, gdzie spotkamy się z pełnymi uśmiechu i radości mieszkańców tamtych terenów.
Odbędziemy podróż po nieistniejącej już niestety Syrii, odwiedzimy miejsca gdzie dzisiaj toczy się jedna z najokrutniejszych wojen współczesnego świata. Zobaczymy przepiękne Aleppo, Hamę, Hims, Damaszek czy Palmirę. Przejdziemy się po targowiskach w Aleppo i Damaszku. Powędrujemy przez stolicę cesarstwa królowej Zenobii - Palmirę. Zagościmy u wspaniałych i wielce gościnnych Syryjczyków.
W Jordanii udamy się nad Morze Martwe, do miejsca gdzie Jan Chrzciciel ochrzcił Chrystusa. Będziemy podziwiać najpiękniejsze miasto wykute w skałach, gdzie swoją siedzibę mieli Nabatejczycy, a gdzie Steven Spielberg nakręcił film "Poszukiwacze zaginionej Arki" - Petrę, odwiedzimy Madabę i zobaczymy najstarszą znaną mozaikę przedstawiająca ówczesny znany świat. Pojedziemy także na pustynię Wadi Rum by podziwiać piękny zachód słońca.

Autor celowo nie będzie pokazywał tego, co dzisiaj się dzieje na terenach syryjskich. To można zobaczyć w serwisach internetowcy czy w internecie.

Autor chce Państwu pokazać obraz jaki zapamiętał z podróży, którą odbył rowerem 2 lata przed wybuchem wojny.

SYBERIA – wokół Bajkału

2 październik 2016 (niedziela) godz. 14:30 kup bilet

Julia Witczuk, Stanisław Pagacz

"Syberia – wokół Bajkału" - to opowieść o jednym z najpiękniejszych i najbardziej różnorodnych obszarów Syberii. Fotografie ukazują piękno pierwotnej syberyjskiej przyrody: bezludne, nieprzebyte góry, bezmiar tajgi oraz malownicze, skaliste wybrzeża ogromnego, najgłębszego na świecie jeziora Bajkał. Jest to także opowieść o przygodach i perypetiach, których autorzy doświadczyli podczas swoich syberyjskich podroży - pieszo, konno, pontonem i autostopem. Istotną część pokazu poświęcono Buriatom - rdzennym mieszkańcom Przybajkala, którzy do dziś kultywują wiele szamańskich i buddyjskich tradycji oraz posługują się własnym językiem. Prezentacja przedstawia codzienne życie buriackich wsi, myśliwskie wyprawy w tajgę, wypasy bydła w wysokogórskich tundrach i święte miejsca Buriatów - niezwykłe skały zamieszkałe przez duchy, lecznicze źródła i buddyjskie klasztory. Pokaz pozwala także przekonać się czy zima na Syberii jest tak sroga jak głoszą legendy i jak radzą sobie w tym czasie jej mieszkańcy. Zdjęcia powstały podczas czterech kilkumiesięcznych podróży na Syberię, gdzie w sumie autorzy pokazu spędzili ponad rok.

Wielkie Święta nad Gangesem

18 listopad 2017 (sobota) godz. 16:00 kup bilet

Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie

 

 

Wielkie Święta nad Gangesem

W lutym 2013 r. wybraliśmy się do Allahabadu na odbywające się co 12 lat święto Kumbh Mela, które gromadzi dziesiątki milionów wyznawców hinduizmu. Wyjazd stał się pretekstem do eksploracji innych ciekawych miejsc nad Gangesem w wschodniej części Indii (stany Bihar i West Bengal). W Biharze odwiedziliśmy ważne cele pielgrzymkowe: buddyjską Bodh Gaję i hinduistyczną Dźangirę, przyglądaliśmy się religijnym ceremoniom i świętom m.in. festiwalowi Sonepur Mela połączonemu z największym targiem zwierząt w Azji. W Kalkucie oglądaliśmy huczne przygotowania do obchodów święta Durga Pudża. Dotarliśmy też do rzadziej odwiedzanych zakątków Bengalu Zachodniego: tantrycznej świątyni bogini Tary w Tarapith, terakotowych świątyń w Bisznupurze oraz Parku Narodowego Sundarbans w delcie Gangesu z największymi lasami namorzynowymi na świecie. Obserwowaliśmy również codzienne życie toczące się nad Gangesem: sprzedawców, rikszarzy, rolników, ceglarzy, farbiarzy. Mimo, że jeździliśmy trochę bez planu, często docieraliśmy w fascynujące miejsca. Czasem jednak nasze oczekiwania były dużo większe niż zastana rzeczywistość i w takich chwilach nazywaliśmy naszą podróż „misją bez wizji”…

 

Katarzyna i Andrzej Mazurkiewiczowie

Przewodnicy trekkingowi, autorzy wystaw fotograficznych i książek o Himalajach, prekursorzy profesjonalnych pokazów slajdów podróżniczych w Polsce. Pasja wędrowania po górach stała się ich sposobem na życie. W 1988 po raz pierwszy wyruszyli w Himalaje indyjskie i nepalskie. Następnie przyszedł czas na Syberię, rosyjski Daleki Wschód, Mongolię, Azję Środkową, Iran, Pakistan, Tybet, Turcję, Gruzję, Kirgistan a także Wenezuelę i Tanzanię. Szczególnie chętnie wracają w indyjskie Himalaje. Fascynuje ich różnorodność etniczna i gościnność mieszkających tam ludzi. Od 1994 prowadzą Agencję Podróżniczą Terra Incognita, pilotują wyprawy trekkingowe i poznawcze do Indii, zorganizowali ponad 150 autorskich wypraw trekkingowych w Himalaje i inne góry świata dla niewielkich grup oraz ponad 100 wypraw poznawczych, prezentują pokazy slajdy ze swoich podróży i organizują festiwal TERRA. Wydali przewodnik trekkingowy "Himalaje indyjskie" oraz album "Himalaje - szlakiem karawan i pielgrzymów".

www.terra.waw.pl, www.festiwalterra.pl

Festiwal Terra w Warszawie

 

Kresy Bliższe i Dalsze - Śladami Wołodyjowskiego, Kmicica, Sobieskiego i Radziwiłła - opowieść o fikcyjnych i prawdziwych bohaterach Rzeczpospolitej

18 listopad 2017 (sobota) godz. 14:00 kup bilet

Magdalena i Marek Osip - Pokrywka

 

 

Mirek i Magda Osip - Pokrywka tworzą od 10 lat zespół dziennikarsko-fotograficzny. Podróżują po świecie i publikują materiały o ciekawych miejscach, krajach i kulturach w magazynach podróżniczych, pismach popularno - naukowych i periodykach krajoznawczych. Są autorami kilku przewodników turystycznych i albumów po Polsce i krajach europejskich. Od kilku lat przedmiotem ich szczególnych zainteresowań stały się Kresy. Spenetrowali wschodnie ziemie dawnej I i II Rzeczpospolitej bardzo solidnie. W wyniku tych doświadczeń powstało 2-tomowe dzieło Leksykonów zabytków architektury Kresów oraz swoista trylogia przewodników historycznych: Polskie ślady na Ukrainie (2015), Polskie ślady na Litwie i Łotwie (2016) oraz w Polskie ślady na Białorusi (2017). Od kilku lat przenieśli się z Warszawy na prowincję, gdzie mieszkają na jednej z podkarpackich wsi.
W przerwach między slajdowiskami, będzie można nabyć i otrzymać autograf, książki Autorów.

 

Książki, które będzie można kupić podczas Festiwalu i otrzymać oczywiście autograf autorów.

 

 

 

 

Tropem świstaka - cztery lata w górach Ameryki Północnej

18 listopad 2017 (sobota) godz. 18:00 kup bilet

Julia Witczuk i Stanisław Pagacz

 

 

Pokaz prezentuje zdjęcia z czterech lat pobytu w Ameryce Północnej, gdzie Julia Witczuk i Stanisław Pagacz pracowali jako biolodzy, prowadząc badania górskiej fauny. Większość zdjęć powstała podczas wielodniowych wędrówek z namiotem przez najpiękniejsze góry Kanady i USA, od lodowców północy po czerwone skały Utah. Każda wyprawa była dla nich odkrywaniem wciąż fascynującego Dzikiego Zachodu oraz przynosiła niezapomniane spotkania ze zwierzętami: niedźwiedziami, bizonami, pumą i in. Zdjęcia ukazują różnorodność krajobrazów Ameryki - od lodowców północy, po czerwone skały pustynnego Utah. W trakcie pokazu autorzy odsłaniają także tajniki pracy badawczej biologa terenowego: pokazują jak łapie się dzikie zwierzęta i co się z nimi robi, gdy już znalazły się w pułapce.

Autorzy są naukowcami i podróżnikami. Ich przygoda z podróżami, górami i fotografią zaczęła się w Bieszczadach. Stąd w 1996 roku po raz pierwszy wyruszyli na wschód, w góry Ukrainy i Rumunii. Wkrótce doszła fascynacja Syberią, a następnie paroletni pobyt i praca naukowa w górach Ameryki Północnej. Są autorami dwóch przewodników po rejonie Bajkału i albumu fotograficznego "Syberia. W nadbajkalskiej krainie Buriatów". Podróże i fotografowanie łączą z pracą przy badaniach górskich zwierząt. Obecnie mieszkają w Bieszczadach i są pracownikami Stacji Badawczej Fauny Karpat PAN.

Dziewczyna z Głębin

19 listopad 2017 (niedziela) godz. 14:00 kup bilet

Magdalena Śliwka

 

 

Ziemia to Błękitna Planeta, w 70% pokryta morzem. Wystarczy zejść pod lustro wody, by odkryć inny świat. Pełen sekretów i zagadek. Niezbadany. Spotkać tam można dziwne zwierzęta oraz ślady ludzkiej historii. Rąbka tajemnicy uchyli nam nurkująca kobieta Magdalena Śliwka.

Schodząc pod wodę stajesz się częścią niesamowitego świata, w którym niemal wszystko, co widzisz i czego doświadczasz - robisz po raz pierwszy. W czasie tego spotkania zapewne zadasz sobie pytanie czy chcesz zobaczyć żółwia morskiego, rekina czy ośmiornicę w jej naturalnym środowisku? A może spodobają Ci się podwodne jaskinie lub zatopione wraki? To prawda, że wodne środowisko jest jednym z najbardziej nieprzyjaznych dla człowieka, że ciśnienia kilkaset metrów pod wodą doświadczyło mniej osób niż spacerowało po Księżycu, że woda broni dostępu do swoich najcenniejszych i najbardziej kolorowych skarbów… a jednak udaje się nam, ludziom, pod wodą funkcjonować. Podróżując w podwodny świat podróżujemy jednak przede wszystkim w głąb samego siebie. Kto wie co tam znajdziemy?

Magda, kocha naturę i podróże, odkrywanie nowych obszarów (bardzo głęboko pod wodą, bardzo wysoko w górach). Podróżowanie jest jej największą pasją, najlepszą szkołą i jedynym uzależnieniem. Odwiedziła niemal 50 krajów. Kolekcjonuje kolczyki i wspomnienia. Próbuje fotografować ludzi w ich świecie. Uważa, że spotykanie ludzi w czasie długiej podróży to najwspanialsze co może nas spotkać.

Prowadzi Everyday Club, Łączy nas zdrowy styl życia, właściwe odżywianie i suplementacja oraz aktywność fizyczna. Modelujemy nasze sylwetki, odzyskujemy energię i radość życia. Wspierając zdrowie fizyczne i psychiczne – rozwój osobisty oraz umiejętności zadbania o swoje finanse umożliwiamy prowadzenie świadomego oraz szczęśliwego życia.

Aby każdy dzień był wyjątkowy!

Gwiezdne wyprawy po Mlecznej Drodze. Astronomiczna pasja i piękno nocnego krajobrazu. Terapeutyczna ciemność i wsparcie dla nieba.

19 listopad 2017 (niedziela) godz. 16:00 kup bilet

Edyta Maria Wyban i Pavol Ďuriš

 

 

Zadzieramy głowy do góry i jesteśmy z tego dumni. Mieszkamy pośród gwiazd, mgławic, galaktyk, planet.

Czy ciemność sprzyja zdrowiu i czy można dzięki niej przedłużyć swoje życie? Czy światło może zaśmiecać? Dlaczego ciemność, która jest kobietą bywa najlepszą terapeutką? Bać się nocy czy ją podziwiać? Które receptory ludzkiego oka odpowiadają za widzenie w ciemności? Jak powinno wyglądać prawidłowe oświetlenie? Jakie darmowe słuchowiska radiowe oferuje bieszczadzka, nocna cisza? Czym jest dla nas nocne życie?

Czy po niebie można ot tak, zwyczajnie podróżować wyznaczoną trasą Mlecznej Drogi? Gdzie można zamówić przewodnika po gwiazdach? Czy ciemnego, rozgwieżdżonego nieba starczy dla nas wszystkich? Tego wszystkiego dowiedzie się w dn…. w….

Chcemy ukazać Wam ziemię widzianą nie tylko z kosmosu ale spoglądając na nią naszymi oczami. Pokażemy Wam żeński i męski punkt widzenia na wszechświat. Ujrzycie cuda natury, których niewiele osób (również astronomów) ma szansę w Europie zobaczyć.

Chcemy Was poruszyć i zachwycić rozgwieżdżonym krajobrazem Karpat. Wierzymy, że oglądając zdjęcia i filmy poklatkowe nocnego życia, doświadczycie harmonii, spokoju i radości.

Żyjemy z pasją i z niej uczyniliśmy sposób na życie. Tym wszystkim chcemy się z Wami podzielić.

Dolistowie - pierwsze w Polsce gospodarstwo astroturystyczne, gdzie można prawdziwie wypocząć pod rozgwieżdżonym, bieszczadzkim niebem. Cisza, ciemność i czar bieszczadzkiej przyrody to jego główne atuty. Hamak, dobra książka, kąpiele w górskiej rzece San, wędrówki po nocnym niebie (profesjonalne pokazy astronomiczne), warsztaty fotograficzne i smaczna, wegetariańska kuchnia to tylko niektóre tutejsze atrakcje. Wypoczywając w Dolistowiu dowiesz się dlaczego ciemność jest zdrowa, mądra i bezpieczna a towarzyszyć Ci będzie Mleczna Droga taka sama, jaką Kopernik miał nad swoją głową.

 

Pavol Ďuriš ze Słowacji.

Astronomią zajmuje się już od dziecka. Posiada bogate doświadczenie w obserwacji nieba oraz robieniu zdjęć nocnego krajobrazu. Jest przewodniczącym Sekcji ochrony przed zanieczyszczeniem światłem w Słowackim Towarzystwie Astronomicznym przy Akademii Nauk. Jest autorem wielu publikacji, artykułów w mediach oraz prelekcji tematycznych. Współtworzył pierwszy na Słowacji Park Ciemnego Nieba „Połoniny” – miejsce z najmniejszym zanieczyszczeniem sztucznym światłem w kraju. W ramach ekspedycji astronomicznych „Podróże za ciemnym niebem”, które współorganizował, odwiedził wiele miejsc w świecie, gdzie szukał „dzikiego” gwiaździstego nieba. Ostatecznie odnalazł je w Bieszczadach, gdzie inicjował utworzenie Parku Gwiezdnego Nieba „Bieszczady”. Przeszedł pół świata, by w końcu odkryć, że największy skarb leży w domu.

Gospodyni Dolistowia Edyta Maria Wyban

Zamieniwszy dynamikę i pośpiech dużego miasta na ciszę i spokój malowniczej wsi nad Sanem, stałam się bez wątpienia wybrańcem pośród gwiazd. Kocham ciemność i nocne, dzikie wędrówki po karpackiej puszczy. Z radością fotografuję za dnia i w nocy. Swoje estetyczne przeżycia utrwalam nie tylko na zdjęciach ale prowadząc regularnie swój literacki blog. Chętnie zajmuję się stolarką a moimi ulubionymi pracami są lustra w drewnianych ramach. W gospodarstwie Dolistowie, które stworzyłam w Bieszczadach, promuję zdrową i energetyczną kuchnię wegetariańską oraz wypoczynek w ciszy i ciemności, blisko natury. Dzięki Pavlowi, Dolistowie zmieniło swoje oblicze i stało się gospodarstwem astroturystycznym. Zaś ja sama odkryłam, że moją misją jest mówienie o terapeutycznej mocy dzikiej ciemności oraz jej ochrona przed zanieczyszczeniem sztucznym światłem.

W poszukiwaniu Króla Juliana czyli rowerem po Madagaskarze

19 listopad 2017 (niedziela) godz. 18:00 kup bilet

Grzegorz Baltazar Kajdrowicz

 

 

... Po wyjeździe z Ampefi kolor ziemi zmieniał się kilka razy. Zapewne zależało to od tego, co wylewało się z wulkanów, które widać tu na każdym kroku. W korycie rzeki - strumienia, Malgasze porobili pola ryżowe i czasami na nich nawet pracują. Gdzieniegdzie były "porozrzucane" wielkie bomby bazaltowe. Droga póki co, jeszcze asfaltowa (N43) wspinała się żwawo w górę, by w najwyższym punkcie sięgnąć 1540 m n.p.m. Dalej już było tylko gorzej. W miasteczku chyba powiatowym Soavinandriana asfalt zakończył swój i tak już marny żywot. Samo miasteczko za czasów kolonii francuskiej musiało być całkiem ładne. Świadczyć o tym może plac centralny czy niektóre domostwa. Teraz najlepiej wymalowanym budynkiem jest kościół i knajpa. Tak samo chyba jak u nas. Reszta pamięta chyba pędzel de Gaulle. Ruszyliśmy ochoczo czerwoną dróżką w dół. Droga jeszcze była. Na mapie została oznaczona kolorem żółtym, co może świadczyć o jest przejezdności i ważności. I o ile ważność można sobie wyobrazić, to z przejezdnością nie miała nic wspólnego. Jak się później okazało, przejezdny był tylko odcinek kilku kilometrowy. Dalej to ona nie nadawała się nawet dla czołgów. No ale mądry Polak - Wazacha - da rade. No bo jak nie my to kto? No i daliśmy radę. Przez 10km to czym staraliśmy się jechać nie miało nic wspólnego z droga, nie miało nic wspólnego ze ścieżką. To był tor przeszkód niczym droga na Euro 2012 na Ukrainie. Tam po podobnych drogach kiedyś jeździłem, też żółtych i też tylko dla czołgów. No ale nic to droga. Widoki były tego warte. W dole zielone poletka ryżowe, gdzieniegdzie przycupnięte niewielkie chatki. Czasami spotykaliśmy Malgaszy, którzy nigdy nie szli bezproduktywnie. Zawsze coś ze sobą nieśli. Czy to kura, czy chrust, czy węgiel drzewny. W końcu dojechaliśmy do mostu. Od mostu jest nawet asfalt. Oby był jeszcze też i jutro. A czy był, o tym na pokazie. (...)

Grzesiek, choć od ponad 25 lat używa imienia Baltazar, znany w Przemyślu z czasów licealnych jako Koniu, urodził się 13 w piątek. Co prawda niewiele po północy, ale jednak był już 13 w piątek. Data ta determinowała jego życie i to bynajmniej nie chodzi o bycie pechowcem.

Po ukończeniu studiów na krakowskiej Akademii Górniczo - Hutniczej, przeniósł się do Warszawy, gdzie żył i pracował do października 2015 roku, by wrócić z powrotem w rodzinne strony, do najpiękniejszego z miast jakie widział, do Przemyśla.

Od niepamiętnych czasów naprawiał i składał rowery. Swojemu koledze z ulicy potrafił sprzedać składaka przerobionego na przerzutki i nie miało znaczenia, że łańcuch przeskakiwał. Marketing był najważniejszy.

Jego pierwszym rowerem górskim, był samodzielnie złożony na stalowej ramie, piastach od motoroweru Simson i klamkach hamulcowych od motoru Java, pancerny rower wagi co najmniej 6*XL. Tym cudem pokonał trasę z Przemyśla do Sanoka, ale wrócić już nie miał siły. To zmotywowało go do pracy nad kondycją i dzięki temu w przyszłości mógł pokonywać o wiele dłuższe trasy na o wiele cięższym sprzęcie.

W swoim dotychczasowym życiu odbył wiele wypraw rowerowych po 5 Kontynentach (czasami zsiada z roweru, jak w przypadku Etiopii) m.in.:

Wiedeń - Chamonix przez 20 wysokogórskich przełęczy alpejskich w tym 13 powyżej 2 tys. m n.p.m. z Passo dello Stelvio (2758), a także Wenecja - Budapeszt wraz z Alpami Julijskimi w Słowenii i Dolomitami we Włoszech. W 1999 r. przejechał przez wysokogórskie obszary wulkanicznego archipelagu Wysp Kanaryjskich oraz przełęcze szwajcarskich Alp. W roku 2000 celem rowerowych wojaży była Turcja. W 2001 roku odwiedził Norwegię. W 2002 przejechał przez Góry Skaliste Kanady. Na przełomie roku 2004 i 2005 przejechał Nową Zelandię, która była jego wielkim marzeniem i wyzwaniem. W 2006 odwiedził Kirgizję a rok później ponownie Norwegię. Wyprawa w 2008 roku odbyła się w do Maroka. W 2009 roku ruszył śladami wypraw krzyżowych do Syrii i Jordanii, rok później w maju odwiedził jedną z przepięknych Wysp Kanaryjskich - Fuertaventure, a we wrześniu 2010 roku przejechał w szerz Madagaskar. W 2012 ponownie wrócił do Maroka, a we wrześniu przejechał przez Albanię. W 2013 roku objechał jezioro Bajkał. W latach 2015 i 2017 po raz trzeci i czwarty odwiedził Maroko, które urzekło go swoim pięknem, otwartością i kolorytem. Współautor kilku książek podróżniczych w tym "Podręcznika Przygody Rowerowej".

Uwielbia Łemkowszczyznę i Huculszczyznę na Ukrainie. Świetnie czuje się w klimatach krajów postsowieckich.

Ostatnie dwa lata spędził na odkrywaniu nowego zajęcia, opanowała go bardziej niż rower, biegoza. Swoje podróże rowerowe próbuje zgrać z begami i podąża ich tropem. Wyczyny Baltazara można śledzić na portalu biegowym Enduhub

Jego wielkim marzeniem jest przejechać od północy po Przylądek Horn wszystkie Ameryki.

W życiu kieruje sie kilkoma dewizami: "bo liczą się ludzie w drodze i droga w ludziach" | "nie czyń priorytetu z kogoś, kto ma cię tylko za opcję", "Nieważne ile było porażek. Pomyśl o tym, ile jeszcze czeka Cię w życiu zwycięstw", a ostatnio doszła jeszcze jedna: "Ciesz się każdym dniem i mniej w d... tych, którzy Ci to utrudniają"

Spacerem po Przemyślu

17 listopada 2018 (sobota) godz. 14:00

Piotr Michalski

 

 

Piotr Michalski - urodzony 29 sierpnia 1968 roku  w Przemyślu, wykształcenie średnie techniczne, za-wodowo pracownik Firmy PKP Energetyka, z zamiłowania przewodnik turystyczny  i fotograf – amator.
Moja przygoda z fotografią zaczęła się blisko 25 lat temu. Początkowo dokumentowałem wydarzenia oraz spotkania rodzinne, później przyszedł czas na fotografię krajobrazu, przyrody i architektury. Od kilku lat łącząc historię regionu i fotografię staram się dokumentować detale architektoniczne i technicz-ne przemyskich ulic budynków i budowli.
Będąc od 24 lat przewodnikiem nie ukrywam, że jest mi trochę łatwiej szukać tych artefaktów, ale często zdarza się, że idąc na spacer z aparatem odkrywam niektóre obiekty na nowo.
Przemierzając ulice naszych miast, spiesząc do codziennych obowiązków nie zwracamy uwagi na to co nas otacza. Czasem warto popatrzeć w lewo czy  w prawo, aby zobaczyć to co mijamy i często nie zauważamy. Czasem też warto chociażby po deszczu popatrzeć pod nogi, gdzie przy sprzyjających warunkach, w kałużach można zobaczyć obrazy, których na co dzień nie widzimy.  
Pokaz slajdów „Spacerkiem po Przemyślu” to wędrówka po przemyskich ulicach, kamienicach oraz obiektach zabytkowych. To wędrowanie o różnych porach dnia, w różnych warunkach pogodowych daje możliwość zapoznania się z bogatą historią i pięknem Przemyśla- mojego rodzinnego miasta. W drugiej części pokazu wędrować będziemy po nieco innych ulicach i kamienicach. Ten blok poświęcony będzie Przemyskim Nekropoliom. Ktoś kiedyś powiedział takie słowa: „Jeżeli chcesz poznać historię miasta i Jego mieszkańców  udaj się na cmentarz”. Bardzo często wędruję z aparatem po cmentarzu komunalnym, czytając stare inskrypcje nagrobne, bardzo często zatarte, porośnięte mchem. Z tych inskrypcji można się wiele dowiedzieć.
W tym bloku pojawi się kilka fotografii zachowanych nagrobków pochodzących ze starego cmentarza na Lwowskim Przedmieściu, zobaczymy też nagrobki osób zasłużonych dla miasta, groby burmistrzów, wojskowych, przedstawicieli duchowieństwa, architektów czy pracowników kolejowych. W ostatnie  części pojawią się fotografie pokazujące Cmentarze wojenne z I wojny światowej.
Wyróżnienia i nagrody:

październik 2011r.
Honorowe wyróżnienie Międzynarodowej Federacji Fotograficznej FIAP w Międzynarodowym Konkursie Fotograficznym „Tylko Jedno Zdjęcie 2011” organizowanym przez Miejski Ośrodek Kultury i Klub Fotograficzny Atest 70 w Jarosławiu za pracę „Miejski Pejzaż”.
grudzień 2011r.
I wyróżnienie w konkursie fotograficznym „Podkarpacka przestrzeń w obiektywie”     organizowanym przez Podkarpacką Organizację Turystyczną za pracę „Kościelne wieże”.
Październik 2014r.
II miejsce w ogólnopolskim konkursie fotograficznym „Budowle obronne” Wrocław 2014.
Wrzesień 2017r.
Dyplom Prezydenta Miasta za propagowanie walorów turystycznych Przemyśla poprzez     fotografię.
Maj 2018r.
I miejsce w konkursie „Plener w muzeum”organizowanym przez Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej.

Wystawy:
29.10-25.11.2011r. „Galeria Rynek 6” w Jarosławiu - Wystawa pokonkursowa „Tylko Jedno Zdjęcie 2011”.
10.11-30.11.2012r. „Galeria Rynek 6” w Jarosławiu - Wystawa pokonkursowa „Tylko Jedno Zdjęcie 2012”.
09.09-01.10.2014r. Centrum Kulturalne w Przemyślu Galeria Hol Wystawa „Architektura          i zabytki Przemyśla”.
24.10-16.11.2014r. Pomieszczenie wystawowe - Galeria Sanowa w Przemyślu - Wystawa „Przemyśl w obiektywie”.
grudzień 2014r.  Wrocław - Wystawa pokonkursowa „Budowle obronne 2014”.
grudzień 2014r. Spółdzielczy Dom Kultury w Tychach - Wystawa pokonkursowa „Mgłą otulone”.
23.05. 2015r. „Stara Kopalnia” Wałbrzych Bienale Fotografii Krajoznawczej.
27.06-31.08.2015r. Przemyskie Podziemia Rynek 1 - Wystawa „Moje miasto”.
29.04-31.08.2016r. Przemyska Biblioteka Publiczna ul. Grodzka 8 - Wystawa „Przemyskie Mosty ulice i kamienice”.
01.10.2016r. Pokaz slajdów „Przemyśl Moje Miasto”  w ramach I Festiwalu slajdów podróżniczych PRZEMYŚLne Podróże.
10.06-20.08.2017r. Przemyskie Centrum Kultury i Nauki – Galeria Zamek – Wystawa „Przemyśl w kałużowym zwierciadle”.
07.10-31.12.2017r. Muzeum Archidiecezjalne w Przemyślu – Wystawa „ Motywy religijne na przemyskich budowlach świeckich i sakralnych.
styczeń – marzec 2018r. Przemyskie Centrum Kultury i Nauki – Galeria Zamek – Wystawa „Śniegiem i lodem otulone”.
maj - czerwiec 2018r. Muzeum Historii Miasta „Mała Galeria Fotografii” – Wystawa pokonkursowa „Plener w Muzeum”

 

 

Zakryte piękno – Czeczeni po dwóch stronach Kaukazu

17 listopada 2018 (sobota) godz. 16:00

Beata Rudnik-Tulej, Konrad Tulej, Mikołaj Tulej

 

 

Nasze wyjazdy mają charakter niekomercyjny: śpimy w namiocie, podróżujemy autostopem, a także sami organizujemy sobie wyżywienie. Dzięki temu poznajemy wspaniałych ludzi, ich kulturę, środowisko, w którym żyją. Poznajemy też samych siebie. I za każdym razem dowiadujemy się czegoś nowego. Od 2011 roku eksplorujemy „górsko” i kulturowo Kaukaz. Wszędzie, gdzie tylko możemy, to wychodzimy na najwyższe szczyty górskie. Mikołaj jest najmłodszym alpinistą na szczycie Tikanadze 3436 m n.p.m. w masywie Chaukhi w Gruzji; najmłodszym wędrowcem, który przebył 300-kilometrowy szlak Janapar Trail w Górskim Karabachu, a wspólnie jesteśmy pierwszą rodziną na świecie, która tego dokonała. Prowadzimy bloga 5kierunek.pl (Piąty Kierunek).

Czeczeni klękają tylko przed ojczystą ziemią, swoją matką oraz matką, która zrodziła bohatera. Mówią o sobie Nuachczi, co znaczy potomstwo Noego. Ich kultura sięga korzeniami czasów pierwszych cywilizacji na Bliskim Wschodzie. Dziś dla świata zachodniego Czeczeni to fanatyczni bojownicy muzułmańscy i międzynarodowi terroryści. W powszechnej opinii odpowiedzialni za atak na moskiewski teatr na Dubrowce, atak terrorystyczny na szkołę w Biesłanie czy też krwawe walki w Abchazji, Osetii Południowej oraz obecnie w Syrii. To lud, który przeżył wieloletnie wojny z caratem, stalinowskie wysiedlenie do Azji Centralnej, a także dwie wojny z Rosją. Zawsze dumni, zawsze waleczni, ceniący wolność jak wilki.

 

 

Rowerem po Słońce - Wyspy Kanaryjskie

17 listopada 2018 (sobota) godz. 18:00

Przemysław Pawłucki

 

 

Autor urodzony w Przemyślu w złotych latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, gdzie do dziś mieszka i pracuje. Z wykształcenia ekonomista, z zawodu doradca finansowy, z zamiłowania włóczęga i fotograf.
Od chwili gdy mając 3 latka wykorzystał nieuwagę dorosłych, wytargał swój pierwszy rowerek marki bobo na ślizgawkę i z niej zjechał wywołując u mamy „zawał serca” i konieczność zużycia kilku plastrów, zrodziła się u niego rowerowa pasja. W 1993 roku wyruszył na swoją pierwszą dużą wyprawę rowerową, trochę przypadkowo do Norwegii. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Od tamtej pory wraca do Kraju Wikingów kiedy tylko nadarza się okazja. Inne ulubione kierunki rowerowych wojaży to Islandia, Wyspy Kanaryjskie, najwyżej położone drogi Europy w Alpach, Pirenejach i górach Sierra Nevada. Jest pierwszym polskim członkiem francuskiego kolarskiego Club des Cent Cols (Klubu Stu Przełęczy). A dlaczego na rowerze? Bo – jak mówi – to smakowanie każdego przejechanego metra, wsłuchiwanie się w bicie własnego serca, wiatr we włosach, bliski kontakt z naturą. Z rowerowego siodełka można dostrzec wiele rzeczy, które umykają uwadze, gdy podróżuje się np. samochodem. Jest to również wspaniały sposób na realizowanie innej pasji – fotografowania. Dwukrotnie nagrodzony w konkursie „Podróżnik roku” organizowanym przez Magazyn Turystyczny „PODRÓŻE”. Współautor kilku książek podróżniczych, autor wielu artykułów prasowych. Ma na koncie kilka wystaw fotograficznych i pokazy slajdów.

Dziełem Autora są: Dania, Finlandia, Szwecja, Norwegia - zdobycie Przylądka Północnego (Nordkapp), dotarcie na krańce Laponii, aż pod granicę norwesko - rosyjską (Kirkenes), pionierska w polskiej turystyce rowerowej jazda po Spitsbergenie, w 1997 r. eksploracja Wysp Owczych i Islandii, w 1998 r. przejazd przez najwyższe drogowe przełęcze Europy położone w Alpach, Pirenejach i górach Sierra Nevada na południu Hiszpanii (Pico del Veleta - najwyższa droga Europy 3470 m n.p.m.). Rok 2000 to niezapomniana podróż po wiosennej Norwegii, rok 2001 - ponowna, tym razem samotna wyprawa na Islandię (przejazd przez wnętrze Islandii najdłuższą i najtrudniejszą trasą, dotarcie na najbardziej na zachód wysuniętą krawędź Europy). Rok 2002 – samotnie w Alpy, rok 2003 wspólnie z Krzyśkiem w Dolomity. Kolejne wyprawy: 2004, 2007 i 2008 – Norwegia, 2006 - Alpy (Austria, Włochy i Szwajcaria). Lata 2009-11 to zimowy „Projekt Kanary”. Zaliczone wszystkie główne wyspy - Lanzarote, Fuerteventura, Gran Canaria, Teneryfa, Gomera, El Hierro i La Palma. W roku 2012 odwiedził – dla odmiany – Norwegię. Największe „rowerowe” marzenie - Patagonia i Ziemia Ognista.

Wraz z dwoma przyjaciółmi tworzy Grupę Rowerową GLOB.

 

O pokazie:

Wyspy Kanaryjskie – wakacje pod palmami, słońce, plaża, pyszne jedzenie i napoje wliczone w cenę wyjazdu. X-gwiazdkowe hotele, beztroski wypoczynek, dyskoteki, bogate nocne życie… to nie o tym będzie pokaz.
Teneryfa – weźmiemy udział w największym po Rio karnawale.
Gomera – przemierzanie Parku Narodowego Garajonay, lasu pamiętającego epoki trzeciorzędu, to jak podróż w sam środek baśniowego świata. 
El Hierro – dotrzemy na Południk Zerowy wyznaczony przez Ptolemeusza. To tutaj Atlantyk wpada do przepaści pociągając za sobą wszystkie statki.
La Palma czyli La Isla Bonita – banany na najbardziej stromej wyspie świata.
Gran Canaria – złote piaski, białe wydmy, sosnowe lasy i wysokie wulkaniczne góry. To wszystko mieści ten „kontynent w miniaturze”.
Lanzarote – podróż po wulkanie śladami twórczości Cesara Manriqe.
Na koniec Fuerteventura – wyspa wiatraków i najpiękniejszych plaż na świecie.
Poszukamy trochę ciepła w środku zimy, zobaczymy wiele ciekawych miejsc, nierzadko w blasku niepowtarzalnych wschodów i zachodów słońca.
Zapraszam w rowerową podróż po Kanarach.

 

 

 

Łuk Karpat Zima - 2200 km zimowej wędrówki

18 listopada 2018 (niedziela) godz. 14:00

Weronika Łukaszewska i Sławomir Sanocki

 

 

Góry, przygoda, podróże to nasza pasja. Od lat przemierzamy górskie szlaki, jednak nasza wspólna wędrówka rozpoczęła się dopiero w 2014 roku, kiedy poznaliśmy się w Beskidzie Sądeckim. Okazało się, że mamy wspólny cel - przejście Głównego Szlaku Beskidzkiego o długości niemal 500 km. Nie znając się wcześniej, postanowiliśmy zaryzykować i wyruszyć razem na szlak. Swój swego pozna. Gdy Sławek rzucił drugiego dnia wędrówki hasło "a może by tak przejść całe Karpaty?" Weronika potraktowała to jako niewybredny żart, uginając się pod ciężkim plecakiem. Rok później po 2200 kilometrów karpackich szlaków, załapaliśmy prawdziwego bakcyla. Minionej zimy przeszliśmy ponownie łańcuch Karpat, tym razem w ciągu 3 miesięcy kalendarzowej zimy.


Pomysł o przejściu Karpat zimą zaświtał nam w głowach po letniej wyprawie w 2015 roku. 21 grudnia 2017 stanęliśmy znów nad Dunajem, by rozpocząć zimową wyprawę łańcuchem Karpat. Tym razem zaczynając od słowackich szlaków, przez Polskę, Ukrainę i Rumunię. Przez kolejne 3 miesiące zmagaliśmy się z nieprzewidywalną górską pogodą: deszczem, śnieżycami, zamieciami, tęgim mrozem, odwilżą i wichurami, relacjonując nasze zmagania na bieżąco na viamountains.com i FB/LukKarpatZima. Większość z 2200 kilometrów pokonaliśmy na rakietach śnieżnych, w głębokim śniegu. Na szlaku nocowaliśmy w namiocie i chatach pasterskich, po drodze mijając jedynie tropy dzikich zwierząt. Po 89 dniach wędrówki stanęliśmy nad Dunajem na granicy serbsko-rumuńskiej, kończąc pierwsze w historii, zimowe przejście Łuku Karpat.

Po 38 latach od pierwszego przejścia Karpat latem, Weronika i Sławek pokonali 2200 kilometrów w ciągu 3 miesięcy zimy. Swoją wyprawę rozpoczęli 21 grudnia 2017 w Bratysławie i po 89 dniach zakończyli 19 marca 2018 nad Dunajem w Orszowej, na granicy rumuńsko-serbskiej.

Pierwszy etap wędrówki przez Karpaty to pokonanie 400 kilometrów Słowacji. Warunki pogodowe sprzyjały wyprawie, choć były bardzo zróżnicowane. Temperatura wahała się od -6 do 5 stopni na plusie. Od pierwszego dnia mieliśmy do czynienia z trzema porami roku. W Małych Karpatach, gdzie spędziliśmy Święta, śniegu było niewiele, za to dużo błota. Białe Karpaty zgodnie z nazwą były białe, a Nowy Rok przywitaliśmy w Strażowskich Wierchach z widokiem na piękną panoramę Sulowskich Wierchów. Pierwszy depozyt, wysłany pocztą nie dotarł na miejsce przeznaczenia, więc konieczna była korekta trasy przejścia. Po 15 dniach dotarliśmy do granicy z Polską, gdzie odebraliśmy depozyt z żywnością i gazem.
Polski odcinek, 350 kilometrów, zajął nam 13 dni. Polska powitała nas piękną, niemal wiosenną pogodą. W Pieninach wspomnieniem po zimie był lód na szlakach. Ze względu na bliskość domu, w Magurskim Parku Narodowym dopadł nas pierwszy kryzys. Gdy chwycił duży mróz, a wiatr utwardził śnieg, w Bieszczady weszliśmy z dystansem 35 kilometrów. Następnego dnia z Komańczy do Cisnej pokonaliśmy 32 kilometry i odebraliśmy depozyt na ukraiński etap wędrówki. Zmiana pogody na szalejącą zawieję śnieżną sprawiła, że 25-kilometrowy marsz zmienił się w walkę z żywiołem do późnego wieczora. Z mozołem pokonywaliśmy metrowe zaspy świeżego, sypkiego śniegu w drodze na Kremenaros, gdzie pożegnaliśmy się z Polską i przez Słowację zeszliśmy do Ubli, by przejść granicę z Ukrainą.


Przejście gór Ukrainy zabrało nam 11 dni, w ciągu których pokonaliśmy dystans ponad 250 kilometrów. W Karpatach Wschodnich śniegu było bardzo dużo, a przejście możliwe tylko na rakietach. W śnieżycy weszliśmy na szczyt Połoniny Równej 1482 m n.p.m. dzięki ścieżce naniesionej na GPS. Z kolei z grzbietu Połoniny Borżawy podziwiać mogliśmy widoki i panoramy, choć dobra pogoda trwała tylko jeden dzień. Połonina Krasna wraz z otaczającymi ją górami Narodowego Parku Synevyr tworzyły w zimowej odsłonie pejzaż, który jest kwintesencją górskiej panoramy. Ostatnim pasmem na ukraińskiej trasie był Świdowiec. Mimo złej pogody - silnego wiatru, mgły i marznącego deszczu, który pokrywał ubrania lodem, weszliśmy na Tempę 1634 m n.p.m.


Rumuńskie Karpaty były dla nas największym wyzwaniem. Po 41 dniach wędrówki przez góry słowackie, polskie, ukraińskie, dotarliśmy do granicy rumuńskiej wycieńczeni, dlatego pokonywanie szlaków w górach Rodniańskich zajęło nam wiele czasu. Bardzo dużo śniegu było także w wulkanicznych Górach Kelimeńskich i Gurghiului. W górach Baraolt szliśmy śladami niedźwiedzia, który żerował na szczątkach krowy blisko miasteczka. Gdy weszliśmy w Karpaty Południowe, nadciągnął mroźny front znad Syberii. Sypało przez kilka dni, a temperatura spadła poniżej -20 stopni w ciągu dnia. Część Rumunii została sparaliżowana przez ciężkie śnieżyce i zamiecie. Jednak my nieustannie parliśmy do przodu, szlakami Piatra Craiului. Fogarasze pokonaliśmy niższymi partami ze względu na brak możliwości przejścia granią. W paśmie Lotru stanęliśmy na najwyższym punkcie naszej trasy - Steflesti 2242 m n.p.m. Nadchodząca odwilż przysporzyła kolejne trudności, odtąd bowiem musieliśmy torować przejście w ciężkim, mokrym śniegu, który roztapiał się pod wpływem słońca i temperatury. Swoja wyprawę zakończyliśmy, przechodząc przez pasmo Mehedinti, gdzie dopadły nas przedwiosenne ulewy.

Podjęcie tego wyzwania nie byłoby możliwe, gdyby nie nasza pasja. Bez miłości do gór nie bylibyśmy w stanie wytrzymać surowych, zimowych warunków i odnaleźć w sobie zachwytu nad pięknem otaczającej nas natury.

W sieci jesteśmy pod adresem www.viamountains.com.

 

 

Włóczęga po Indochinach

18 listopada 2018 (niedziela) godz. 16:00

Piotr Wnuk

 

 

 

 

Piotr Wnuk – pasjonat podróży w stylu wagabundy przemierzający świat autostopem, lokalnym transportem, motorem, rowerem lub na piechotę. Do tej pory odwiedził 40 krajów, m. in. Laos, Birmę, Kambodżę, Wietnam, Tajlandię, Japonię, Iran, Liban, Maroko, Nową Zelandię, Norwegię, Bałkany i wiele innych. Uwielbia schodzić z utartych szlaków i szuka miejsc niekomercyjnych, aby poznać kulturę odwiedzanego kraju oraz ludzi i ich prawdziwe życie, na co dzień.

Opowiem o swojej wyprawie do Indochin (Wietnam, Laos, Kambodża, Birma), która trwała prawie cztery miesiące i zakończyła się w 2016 r.. Przez ponad trzy miesiące przejechałem około 20 tysięcy kilometrów lokalnym transportem (autobusy i pociągi), autostopem, motorem oraz rowerem. I wiele kilometrów przebyłem piechotą. Chciałbym opowiedzieć zarazem o swoich przygodach jak też o rzeczach istotnych, ważnych, trudnych i bardzo często przez to niepopularnych. Chciałbym też spróbować przybliżyć dominującą w tym rejonie świata religię jaką jest buddyzm oraz bardzo mocno zakorzeniony animizm.

Zapamiętałem ze swojego wyjazdu kilka przygód, m.in. to, jak w Laosie mrówki wygryzły podłogę i weszły w nocy do mojego namiotu oraz jak podczas podróży łodzią po rzece Nam Ou, wraz z moim kompanem z Syberii Dmitrijem, wywróciła nam się łódka i musieliśmy być wyciągnięci na brzeg przez mieszkańców okolicznych wiosek. Opowiem, o tym, że nie warto wypożyczać chińskich motorów, bo kończy się to wywrotką (Wietnam), opowiem jak przy granicy z Kambodżą złapałem autostop, którym była młocarnia i mogłem zaobserwować jak wykorzystują ją rolnicy, powiem jak wyglądała moja podróż koleją w Birmie i dlaczego przejazd 160 km trwa 10 godzin. Powiem jak smakuje betel i czy warto go spróbować. Wspomnę też o więzieniu w Takeo (Kambodża), którego brama stała otworem, nie było przed nią strażnika, a więźniowie wcale nie kwapili się aby uciekać.

Ale chce też powiedzieć o tym, że Wietnam staje się miejscem bardzo komercyjnym i niestety nieprzyjaznym dla podróżnika. W wielu dużych miastach i popularnych miejscach przybysz staje się „chodzącym portfelem”. Miejscowi nie chcą poznać go jako człowieka, tylko zarobić na nim jak najwięcej. Próby wymuszeń i oszustw stają się nagminne. Jak nie będziesz chciał zapłacić w autobusie dziesięć razy więcej niż kosztuje bilet, to Cię z tego autobusu wyrzucą. Umówisz się z kierowcą tuk-tuka na określoną kwotę za przejazd, to potem będzie chciał trzy razy więcej. Na szczęście w małych niekomercyjnych miejscowościach ludzie są wspaniali i bezinteresowni. I ten kontrast chciałbym pokazać.

Chciałbym też opowiedzieć o strasznym zjawisku masowej prostytucji wśród młodych dziewczyn oraz dzieci w Kambodży. I o tym, że niewiele się robi aby przeciwdziałać temu zjawisku, ponieważ jest bardzo wielu chętnych, którzy przyjeżdżają z zamożnych krajów tylko po to, żeby mieć możliwość „kupna na własność” na kilka dni młodej kobiety. Chcę powiedzieć także o niewolniczej, wielogodzinnej pracy za grosze kambodżańskich dzieciaków w szwalniach, które produkują odzież dla wielu „topowych” marek.

Chcę pokazać co jest przyczyną zapóźnienia gospodarczego i ekonomicznego Laotańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Jaki wpływ na ten stan rzeczy miał kolonializm zapoczątkowany pod koniec XIX w., ośmioletnia wojna indochińska oraz dwudziestoletnia wojna domowa, podczas której na Laos zrzucono około dwóch milinów bomb, które w większości zalegają w dżungli jako niewypały, a koszt ich usunięcia wyniósł by klika milionów dolarów.

Chcę opowiedzieć o Birmie, której „biali” przybysze z zachodu wyrządzili dużo krzywd, a mimo to jej mieszkańcy są nieprawdopodobnie gościnni i podchodzą do przybysza na ulicy, żeby mu pomóc, wskazać drogę, zaprowadzić na autobus. I wszystko to bezinteresownie, bez chęci otrzymania za to jakiegokolwiek wynagrodzenia. Chcę opowiedzieć o ogromnej biedzie, która towarzyszy większości mieszkańców tego kraju, pomimo tego, że jest on w posiadaniu ogromnej ilości cennych kruszców oraz złóż różnorodnych wartościowych surowców. Chciałbym też opowiedzieć o Chińskiej dominacji w tym regionie świata.

Ale przede wszystkim chciałbym opowiedzieć też o tych wszystkich wspaniałych rzeczach, których udało mi się doświadczyć podczas mojej podróży. O wspaniałych, bezinteresownych, ciężko pracujących ludziach. O zjawiskowej, dzikiej naturze. O wspaniałej jakże odmiennej architekturze. A także o towarzyszącej mi na każdym kroku odmienności od tego co znane i pozostawione tutaj u siebie na miejscu.

 

 

Maroko inne niż znane

18 listopada 2018 (niedziela) godz. 18:00

Grzegorz Baltazar Kajdrowicz

 

 

 

 

Grzesiek, choć od ponad 25 lat używa imienia Baltazar, znany w Przemyślu z czasów licealnych jako Koniu lub zwierzę na dwie litery czyli Qń, urodził się 13 w piątek. Co prawda niewiele po północy, ale jednak był już 13 w piątek. Data ta determinowała jego życie i to bynajmniej nie chodzi o bycie pechowcem.
Po ukończeniu studiów na krakowskiej Akademii Górniczo - Hutniczej, przeniósł się do Warszawy, gdzie żył i pracował do października 2015 roku, by wrócić w rodzinne strony, do najpiękniejszego z miast jakie widział, do Przemyśla.


Od niepamiętnych czasów naprawiał i składał rowery. Swojemu koledze z ulicy potrafił sprzedać składaka przerobionego na przerzutki i nie miało znaczenia, że łańcuch przeskakiwał. Marketing był najważniejszy.
Jego pierwszym rowerem górskim, był samodzielnie złożony na stalowej ramie, piastach od motoroweru Simson i klamkach hamulcowych od motoru Java, pancerny rower wagi co najmniej 6*XL. Tym cudem pokonał trasę z Przemyśla do Sanoka, ale wrócić już nie miał siły. To zmotywowało go do pracy nad kondycją i dzięki temu w przyszłości mógł pokonywać o wiele dłuższe trasy na o wiele cięższym sprzęcie.

W swoim dotychczasowym życiu odbył wiele wypraw rowerowych po 5 Kontynentach (czasami zsiada z roweru, jak w przypadku Etiopii) m.in.:
Wiedeń - Chamonix przez 20 wysokogórskich przełęczy alpejskich w tym 13 powyżej 2 tys. m n.p.m. z Passo dello Stelvio (2758), a także Wenecja - Budapeszt wraz z Alpami Julijskimi w Słowenii i Dolomitami we Włoszech. W 1999 r. przejechał przez wysokogórskie obszary wulkanicznego archipelagu Wysp Kanaryjskich oraz przełęcze szwajcarskich Alp. W roku 2000 celem rowerowych wojaży była Turcja. W 2001 roku odwiedził Norwegię. W 2002 przejechał przez Góry Skaliste Kanady. Na przełomie roku 2004 i 2005 przejechał Nową Zelandię, która była jego wielkim marzeniem i wyzwaniem. W 2006 odwiedził Kirgizję a rok później ponownie Norwegię. Wyprawa w 2008 roku odbyła się w do Maroka. W 2009 roku ruszył śladami wypraw krzyżowych do Syrii i Jordanii, rok później w maju odwiedził jedną z przepięknych Wysp Kanaryjskich - Fuertaventure, a we wrześniu 2010 roku przejechał w szerz Madagaskar. W 2012 ponownie wrócił do Maroka, a we wrześniu przejechał przez Albanię. W 2013 roku objechał jezioro Bajkał. W roku 2015 po raz trzecie odwiedził Maroko, dokąd wrócił już po raz piąty w listopadzie 2017. Współautor kilku książek podróżniczych w tym "Podręcznika Przygody Rowerowej".
Uwielbia Łemkowszczyznę i Huculszczyznę na Ukrainie. Świetnie czuje się w klimatach krajów postsowieckich.

Maroko inne niż znane to zapis przeżyć 2 z 5ciu wypraw po tym przepięknym kraju.

Pobudka o 7.30. Słońce zaczęło dopiero niemrawo gładzić szczyty wzniesień. Szybkie śniadanko, kisielek, herbatka. Słoneczko wyszło w pełnej krasie. Namiot schnie z rosy. My najedzeni składamy powoli obóz, by ruszyć dalej w nieznane. Nieznane to miasto Taourirt. Po drodze jechaliśmy nad sztuczne jezioro z elektrownią - Barrage Muhammad V. Wokoło puste przestrzenie poprzecinane niestety drutami wysokiego napięcia. Wszędzie są suche koryta rzek i potoków i dość sporo domostw Berberów. Udało nam się też odwiedzić szkołę. Na powitanie dzieci wyrecytowały arabskie powitanie, z którego zrozumieliśmy tylko koniec. Czyli Allah jest wielki. Dzieci recytowały te słowa z wielką pasją. Najważniejsze jednak jest to, że w Maroku jest kładziony nacisk na edukacje już od najmłodszych lat. Widać także inwestycje typu prąd czy woda. Młody król Muhammad VI jest mądrym władcą. Inwestuje w przyszłość kraju. Wiecej na www.turystykarowerowa.eu

 

 

A jak Albania, B jak Bunkier

16 listopada 2019 (sobota) godz. 15:30

Grzegorz Baltazar Kajdrowicz

 

 

 

 

Grzesiek, choć od ponad 25 lat używa imienia Baltazar, znany w Przemyślu z czasów licealnych jako Koniu lub zwierzę na dwie litery czyli Qń, urodził się 13 w piątek. Co prawda niewiele po północy, ale jednak był już 13 w piątek. Data ta determinowała jego życie i to bynajmniej nie chodzi o bycie pechowcem.
Po ukończeniu studiów na krakowskiej Akademii Górniczo - Hutniczej, przeniósł się do Warszawy, gdzie żył i pracował do października 2015 roku, by wrócić w rodzinne strony, do najpiękniejszego z miast jakie widział, do Przemyśla.


Od niepamiętnych czasów naprawiał i składał rowery. Swojemu koledze z ulicy potrafił sprzedać składaka przerobionego na przerzutki i nie miało znaczenia, że łańcuch przeskakiwał. Marketing był najważniejszy.
Jego pierwszym rowerem górskim, był samodzielnie złożony na stalowej ramie, piastach od motoroweru Simson i klamkach hamulcowych od motoru Java, pancerny rower wagi co najmniej 6*XL. Tym cudem pokonał trasę z Przemyśla do Sanoka, ale wrócić już nie miał siły. To zmotywowało go do pracy nad kondycją i dzięki temu w przyszłości mógł pokonywać o wiele dłuższe trasy na o wiele cięższym sprzęcie.

W swoim dotychczasowym życiu odbył wiele wypraw rowerowych po 5 Kontynentach (czasami zsiada z roweru, jak w przypadku Etiopii) m.in.:
Wiedeń - Chamonix przez 20 wysokogórskich przełęczy alpejskich w tym 13 powyżej 2 tys. m n.p.m. z Passo dello Stelvio (2758), a także Wenecja - Budapeszt wraz z Alpami Julijskimi w Słowenii i Dolomitami we Włoszech. W 1999 r. przejechał przez wysokogórskie obszary wulkanicznego archipelagu Wysp Kanaryjskich oraz przełęcze szwajcarskich Alp. W roku 2000 celem rowerowych wojaży była Turcja. W 2001 roku odwiedził Norwegię. W 2002 przejechał przez Góry Skaliste Kanady. Na przełomie roku 2004 i 2005 przejechał Nową Zelandię, która była jego wielkim marzeniem i wyzwaniem. W 2006 odwiedził Kirgizję a rok później ponownie Norwegię. Wyprawa w 2008 roku odbyła się w do Maroka. W 2009 roku ruszył śladami wypraw krzyżowych do Syrii i Jordanii, rok później w maju odwiedził jedną z przepięknych Wysp Kanaryjskich - Fuertaventure, a we wrześniu 2010 roku przejechał w szerz Madagaskar. W 2012 ponownie wrócił do Maroka, a we wrześniu przejechał przez Albanię. W 2013 roku objechał jezioro Bajkał. W roku 2015 po raz trzecie odwiedził Maroko, dokąd wrócił już po raz piąty w listopadzie 2017. Współautor kilku książek podróżniczych w tym "Podręcznika Przygody Rowerowej".
Uwielbia Łemkowszczyznę i Huculszczyznę na Ukrainie. Świetnie czuje się w klimatach krajów postsowieckich.

A jak ALBANIA

Zaczęły się w końcu wakacje i należało ruszyć gdzieś moje cztery litery. Z początku miałem pojechać w zimie gdzieś, gdzie jest ciepło ale Jak to zwykle bywa u mnie, decyzja została podjęta inaczej niż zakładałem i pojechałem już teraz. Pojechałem do najbardziej zabunkrowanego kraju na świecie. Pewnie domyślacie się jaki to kraj. Jak nie to podpowiem. To taki skrawek gór pomiędzy Czarnogórą, Chorwacjąa, Serbią, Macedonią i Grecją. Kraj przez wiele lat izolowany od reszty świata. Kraj rządzony przez Envera Hodże i jemu podobnych popaprańców. Pojechałem do Albanii. Zapakowaliśmy razem z Grześkiem Karnasem rowery i sakwy do mojego Szarika i w drogę. Po 2 dniach jazdy i przejechanych prawie 2000 z Warszawy i Przemyśla, dojechaliśmy do Albanii. Mijając po drodze Słowacje, Węgry, Serbię, Czarnogórę. Granice w zasadzie bez problemu przejechane. Pierwszą noc spędziliśmy pod namiotem w miejscowości Koplik, gdzie porzuciliśmy Szarika i przesiedliśmy się na nasze przepiękne ogiery z pedałami i na kolach. Rano pobudka, przepakowanie i w drogę w góry albańskie. Po drodze do Szkodry wypiliśmy kilka browarów, bo jak wiecie Baltazar nie wielbłąd i pić musi. Zwłaszcza jak temperatura sięga 40 stopni w cieniu. Po 50 km nocleg nad jeziorem niedaleko Szkodry w drodze na prom. A teraz Gregor ustawił patyki w kręgu po harcersku i za chwile będziemy śpiewać harcerskie piosenki, by na zakończenie dnia zrobić krąg i odśpiewać "ogniska już dogasa blask" i pójść spać, wypijając oczywiście zawczasu przygotowana Albakole. Ognisko ugasiliśmy starym harcerskim zwyczajem, praktykowanym tylko przez harcerzy. Harcerki tego nie potrafią. Część dalsza w kinie.

 

 

 

Blisko chmur - podniebne podróże

16 listopada 2019 (sobota) godz. 17:00

Dariusz Karnas

 

Urodziłem się już dość dawno temu Przemyślu, przepięknie położonym mieście ze wspaniałą architekturą i długą historią, również lotniczą. Po wielu latach wróciłem w rodzinne strony. Tematem moich zainteresowań fotograficznych jest głównie lotnictwo, które przed laty stało się dla mnie pasją i na wiele lat zdominowało moją sferę zawodową. Aparat fotograficzny był zawsze towarzyszem moich lotniczych doznań i podróży pomagając zatrzymać w pamięci okruchy upływającego czasu. Zapraszam zatem do obejrzenia pokazu moich fotografii, który odbędzie się 16 listopada w Centrum Kulturalnym w Przemyślu.

BLISKO CHMUR – LOTNICZE PODRÓŻE

Zdjęcia, które mam zamiar przedstawić na prezentacji pt: „Blisko chmur” to tylko mały fragment wielu prac, które udało mi się wykonać w ciągu kilkunastu ostatnich lat w trakcie wizyt na lotniskach małych i dużych, na imprezach masowych czy też kameralnych piknikach. Ideą łączącą tematykę prezentowanych zdjęć jest chęć zatrzymania okiem obiektywu upływającego czasu, który dla mnie ma właśnie lotniczy, często niepowtarzalny wymiar. Każda pokaz lotniczy bowiem, publiczny czy też przeznaczony tylko dla ludzi z branży ma w sobie coś wyjątkowego. Każda moja podróż ma w zamyśle ‘ustrzelenie’ właśnie tego jedynego samolotu na który czekam od lat, manewru akrobacji lotniczej, który zadowoli przede wszystkim mnie, czy po prostu spotkania podobnych sobie. Na prezentację wybrałem zdjęcia, które podobają mi się najbardziej zatem wybór nie jest z tego powodu obiektywny, a dlaczego go dokonałem postaram się opowiedzieć. Moja życiowa pasja każe mi spróbować zainteresować Państwa tą dziedziną fotografii.